Dzisiaj będą piekielnie szpiegowsko – streetartowe klimaty. Are you ready?! No to zaczynamy!

Teufelsberg, to sztucznie usypana góra, czyli tzw. Schuttberg. W Niemczech takie wzgórza znajdują się w wielu miastach, gdyż w ten sposób pozbywano się milionów ton powojennego gruzu. Teufelsberg to miejsce szpiegowskie, gdzie prowadzono nasłuchy radiowe. Teufelsberg to cały berliński, powojenny gruz w jednej lokalizacji. Teufelsberg kiedyś totalnie tajne i niedostępne, dzisiaj idealne dla squottersów, graficiarzy i urban exploratorów.

Miejsce to można zwiedzać legalnie kupując bilet za 7 euro lub nielegalnie znajdując dziurę w siatce. Ja wybrałam pierwszy sposób, chociaż drugi jest dosyć łatwy do zrealizowania. Warto mieć latarkę lub podczepić się pod „latarkową” grupę, bo na 228 schodach jest ciemno jak …

Trochę historii

Jeszcze przed wojną naziści rozpoczęli tu budowę Akademii Wojskowo – Technicznej wg projektu naczelnego nazistowskiego architekta Alberta Speera. Budynki nie zostały ukończone i jak w przypadku tego typu hitlerowskich obiektów, alianci po wojnie próbowali je wysadzić, ale okazały się tak solidnie zbudowane, że łatwiej było je zasypać. Sama góra mierzy 80 metrów i znajduje się 115 m n.p.m. Wcześniej wykorzystywana była jako stok narciarski, potem porosła zielenią, a teraz oprócz opuszczonych radarowych kul i fantastycznych grafitti, można oglądać tu zachwycającą panoramę stolicy Niemiec.

Po II wojnie światowej zachodnia część Berlina, zewsząd otoczona przez NRD, stała się wyspą kontrolowaną przez aliantów. W 1964 roku w brytyjskiej strefie, rozpoczęła się budowa wielkiego centrum podsłuchowego należącego do systemu szpiegowskiego Echelon. Setki osób przez 24 godziny na dobę budowało Field Station Berlin Teufelsberg. Specjaliści z National Security Agency, czyli Agencji Bezpieczeństwa Narodowego, podsłuchiwali stąd znaczną część Bloku Wschodniego a 230 pracowników na zmianie (łącznie 800), analizowało transmisje radiowe. Spisywano wszystkie rozmowy bez względu na to, czy prowadzone były po niemiecku, rosyjsku, czesku, węgiersku czy po polsku. Po trzystopniowej analizie materiału, dalej przekazywano tylko informacje uznane za ważne. Znajduje się tu 5 radonów, czyli kopuł o średnicy około 8-10 m, które dawniej skrywały anteny radarów. Radony kiedyś pokryte białym brezentem, teraz podarte i postrzępione “wydają” niesamowite odgłosy, bo wszędobylskim panem jest tu wiatr. Główna wieża “na obiekcie” tzw. Jambalaya, najbardziej tajemnicza i z najlepiej zachowaną kopułą, jest nietknięta i szczelna co daje niesamowitą akustykę. Tu w ciemności, szept jest krzykiem, najcichszy oddech hukiem, a niespodziewany trzask może przerazić każdego najodważniejszego urban exploratora a co dopiero mnie! Wow! Był lekki strach! Warto posłuchać piosenki Bona Ivera “Calgary” w wykonaniu Set Sail, którą nagrali właśnie tu w kopule na najwyższej wieży. Wsłuchajcie się w niesamowitą akustykę tego szpiegowskiego centrum…

Po 30 latach, w 1992 roku, Amerykanie spakowali urządzenia radarowe, wyprowadzili się i zalali betonem wszystkie wejścia znajdujące się pod obiektami. Po zjednoczeniu Niemiec teren ten został wykupiony przez prywatnych inwestorów, którzy chcieli wybudować tu hotele i stworzyć muzeum szpiegostwa, ale nic z tego nie wyszło i od tego czasu budynki niszczeją. Warto przejść przez każde piętro, zaglądnąć w każdą dziurę i każdy zakamarek, bo to prawdziwa street-artowa galeria a widoki dookoła, w dół i po horyzont – imponujące: Fernsehturm na Alex’ie, maszty radiowe, okoliczne jeziora i lasy. To opuszczone miejsce to mekka dla graficiarzy, fotografów i całego urbex’owego towarzystwa. Czasami odbywają się tu festiwale muzyczne i tzw. party.

Uwagi dla eksploratorów:

Dobrze jest mieć latarkę, bo poruszanie się po schodach w całkowitej ciemności jest niefajne i niebezpieczne. Trzeba uważać gdzie się stawia stopy, bo w podłodze są dziury i studzienki. Wielu ścian nie ma, wystaje dużo różnych metalowych elementów a prowizoryczne zabezpieczenia zrobione są z palet. Nie wszystkie pomieszczenia są dostępne, część jest zaryglowana, zabita dechami lub zamknięta na kłódkę.

Podsumowaniem tego postu niech będzie motto jednej z agencji wywiadowczych: In God we trust. All others we monitor, czyli Wierzymy w Boga, wszystkich innych sprawdzamy. Licho nie śpi…, ale warto się wybrać na Górę Szpiegów!

Jak dojechać z centrum Berlina

S-Bahn na stację Heerstrasse i w lewo na skos w uliczkę Teufelsbergchaussee, potem trzeba dojść do parkingu, który znajduje się po prawej stronie drogi i w górę jak prowadzi główna droga, najpierw asfaltowa a potem betonowe płyty. Ja szłam około godziny.

Oficjalna strona Teufelsberg 

PS.

Na lotnisku Tempelhof w latach 1975 -85 przetwarzano dane uzyskiwane m. in. z radarów zlokalizowanych w Teufelsberg.

Teufelsberg, czyli na przeszpiegach w Berlinie