Podgórskie Dni Otwartych Drzwi, czyli pociąg do kolei

Gwar współpasażerów, miarowy stukot pędzącego pociągu, przesuwające się w oknie krajobrazy, ech pojechałoby się w podróż Orient Expresem lub innym Shinkansenem. Z braku tego typu planów w najbliższej przyszłości wybrałam się więc w równie interesującą eskapadę szlakiem dawnej podgórskiej kolei. Uwaga pasażerowie, prosimy zachować ostrożność i odsunąć się od torów. Nasz pieszy pociąg odejdzie z peronu na stacji Kraków Płaszów i zakończy bieg na stacji rozrządowej Kraków Prokocim a poprowadzi nas entuzjasta i badacz dziejów kolei w Krakowie, Dominik Lulewicz.

W czasie tej łazęgi odkryliśmy historyczne i unikatowe rozwiązania budowlane stosowane na żelaznym szlaku w czasach galicyjskich, w latach II Rzeczypospolitej, II wojny światowej i PRL. Wędrując końcowym odcinkiem „Transwersalki” dowiedzieliśmy się dlaczego ją zbudowano, jaki miała pierwotny przebieg oraz dlaczego stanowi tak ważny element dziedzictwa kulturowego naszego miasta. Kolej zawsze była motorem postępu cywilizacyjnego i dlatego o jej powstanie zabiegały władze Podgórza, ale także była to planowana inwestycja Austro-Węgier.

To co, będziecie tak sterczeć do nocy, czy idziecie na lekcję historii w plenerze? Nasz pierwszy przystanek, to oczywiście parowozownia w Płaszowie (1907 – 73), w której do dziś naprawiane są pociągi. Dwie hale wachlarzowe z obrotnicami, hala prostokątna, dwie wieże wodne, stacje pomp, zasieki węglowe – część obiektów zachowała się, działa i stanowi unikatowy przykład kolejowej myśli technicznej. Przedzierając się lekko przez zarośla docieramy do trójkąta do obracania parowozów. Powstał w czasie II wojny światowej i umożliwiał zawracanie składów pociągów lub kierowanie ich w jednym z trzech zbiegających się kierunków. Dalej idziemy do zespołu ładowni towarowej. Ponieważ znajdowała się na uboczu, Niemcy często wykorzystywali ją do załadunku ludzi i masowego wywozu do obozów koncentracyjnych. Po drodze mijamy dawne budynki kolejowe i dochodzimy do wiaduktu kolei Karola Ludwika, gdzie na oryginalnym przęśle widnieje stara metalowa tabliczka z 1878 roku z napisem „EISENWERK TESCHEN 1878” (Huta trzyniecka 1878), potem zatrzymujemy się przy przystanku osobowym Prokocim (1927 r.) i wiadukcie pierwszej stacji rozrządowej w Prokocimiu z 1915 r. Na koniec z kładki dla pieszych, przy zachodzącym słońcu, zachwycamy się kolejową panoramą.

Rok 2017 to czas ważnych inwestycji transportowych, miejmy nadzieję, że rewolucja, która nas czeka w Krakowie nie zmiecie z powierzchni ziemi tych ostatnich kolejowych zabytków i uda się je wkomponować w nowoczesne rozwiązania.

Wiele interesujących informacji na temat dawnej kultury technicznej w Krakowie i okolicach można przeczytać tutaj.

***

W ramach Podgórskich Dni Otwartych Drzwi zobaczyłam także inne wyjątkowe miejsca, które w ten szczególny weekend otwarły się bardziej niż zwykle, a były to: Krakusa 11 (przedwojenna fabryka czekolady), fabryczka ręcznie malowanych świec Ars Caelum (tu powstawały świece na Światowe Dni Młodzieży AD 2016), kościółek św. Benedykta, romańska krypta pod kościołem w tynieckim opactwie i dawna fabryka guzików, w której guzik zobaczyłam, ale za to usłyszałam niezwykle interesującą historię o miejscu i ludziach.

Podgórskie Dni Otwartych Drzwi, czyli pociąg do kolei