Bo plażowanie na Salwatorze to nie jest znowu jakaś nowość.

Najsłynniejsza riwiera w naszej okolicy powstała w 1930 roku u stóp klasztoru Norbertanek, w miejscu gdzie Rudawa wpływa do Wisły. Była to tzw. plaża TUR’u, nazywana również dla zmyłki – Krokodylem… A skądżesz (krakoskie) ta wielce oryginalna nomenklatura?

A być może ma to związek z polowaniem na tego gada, który przebywał w naszym mieście na gościnnych występach razem z obwoźnym zoo. Widać ta robota nie bardzo mu pasowała, więc wziął swoje krótkie nóżki za pas i zamieszkał w wodach Wisły w okolicach Mogiły – wsi na terenie dzisiejszej Nowej Huty. Do jego ulubionych zajęć należało: pożeranie miejscowych gęsi i alternatywnego ptactwa oraz terroryzowanie okolicznych mieszkańców. Jednak to co pasowało krokodylowi nie pasowało miejscowym, więc na pomoc wezwali najwyborniejszych krakowskich strzelców, a wśród nich znalazł się dzielny Wacław Anczyc – historyk, drukarz i członek Bractwa Kurkowego, który to posłał gada, nomen omen do piachu, nawiązując tym samym do tematu plażowania w Krakowie. Dla ścisłości dodam jeszcze, że po ukatrupieniu zwierza, gruntownie go przebadano a następnie wypchano i zdeponowano w Polskiej Akademii Umiejętności (oczywiście krokodyla, nie Anczyca).

Ale wracając do plażowania…

Od 1923 do 1948 roku w Krakowie działało wspomniane już wcześniej Towarzystwo Uniwersytetu Robotniczego (TUR), które dzierżawiło plażę nad Wisłą w okolicach Salwatora. Dzięki Narodowemu Archiwum Cyfrowemu (o panie, dzięki, że są tacy ludzie co w pocie czoła skanują stare zdjęcia, gazety, książki, zapiski i co tylko się da, abyśmy mogli je potem oglądać do woli i bez strachu, że się zniszczą) możemy zobaczyć jak to się kiedyś wczasowano na Salwatorze. Rzućcie gałką oczną na historyczne zdjęcia z lat 1930 – 40*. Normalnie jak jakaś riwiera!

„Nieprzerwana pogoda, upały dochodzące obecnie do 41 stopni, zapanowały od pierwszych dni maja. Pod wpływem grzejącego słońca dojrzewają w nieznanem dotąd tempie drzewa i kwiaty…. Upały majowe wywabiają też codziennie tłumy ludzi na plażę. Brzegi Wisły pod Krakowem na przestrzeni 7 km aż do Bielan, są stale zaludnione”  – a to fragment Ilustrowanego Kuryera Codziennego z 1 czerwca 1931 roku do przeczytania tutaj dzięki Małopolskiej Bibliotece Cyfrowej.

No właśnie aż do Bielan, a po drodze mamy adres: Ks. Józefa 24a, czyli pierwszą krakowską plażę, która powstała w 1925 roku w miejscu dzisiejszego Kolejowego Klubu Wodnego 1929.

Brzegi Wisły wyglądały wtedy zupełnie inaczej! Nie było obmurowań, nad rzeką był piasek i można się było kąpać w Wiśle.

Współczesna plaża na Salwatorze w pewien sposób nawiązuje do tej sprzed prawie stu lat, ale obecnie jest to połączenie trawy i piasku – 100 metrów trawy po lewej stronie i 100 metrów piasku po prawej stronie. Są leżaki, kajaki i… tramwaj. Te pierwsze można wypożyczyć, a tym drugim dopłynąć, bo zacumował tu przystanek Krakowskiego Tramwaju Wodnego.

Miejsce to widać z mostu Zwierzynieckiego, którym często przejeżdżam, więc obserwuję, co się tam dzieje. Ogólnie mogę powiedzieć, że tłoku nie ma, ale podobno kiedyś też tak było, bo prym wiódł zdecydowanie lepiej zagospodarowany Krokodyl.

Na razie byłam tam na przyjemnym rekonesansie, ale planuję kolejne wizyty, bo miło jest posiedzieć i pogapić się na wodę, przepływające okręty i duuużo zieleni. Zresztą niech galeria zdjęć sama wypowie się w tym temacie.

***

*źródło (nac.gov.pl)

Plażowanie na Salwatorze