Och, jakże byłoby romantycznie błąkać się po Porto bez żadnego planu! W zaułkach fotografować koty a w wąskich uliczkach pranie na sznurkach, albo pojechać tramwajem zupełnie bez celu lub z butelką porto godzinami wpatrywać się w oszalały ocean… Nic z tych rzeczy, nie będzie historycznego wyjazdu z targaniem mapy z zaznaczonym szlakiem przemieszczania się od jednej atrakcji do drugiej… Rozsądek znowu wziął górę i zabraliśmy się do odhaczania kolejnych punktów programu a było ich w sumie 31…

Co zobaczyliśmy? Azulejos na ścianach, mosty z góry i z dołu a jeden to nawet od środka, panoramy i punkty widokowe, królestwo street artu oczywiście, kultową księgarnię, pałac giełdy i dla równowagi mnóstwo kościołów, sklep z sardynkami, pojeździliśmy starymi tramwajami, funikularem do góry, na dworcu kolejowym szczęka nam opadła a tak w ogóle wieczorami wsiadaliśmy w metro i 13 przystanków dalej siedzieliśmy już w grillowych oparach, aby zjeść coś z ryb (w tym czasie fani fast foodu siedzieli w najpiękniejszym na świecie McDonaldzie). Czy wspomniałam, że w piwnicach degustowaliśmy portwein a potem trafiliśmy do więzienia…

Na co zabrakło czasu z naszej listy? Na Muzeum Sztuki Współczesnej Serralves, powykręcany futurystyczny budynek Vodafone i ogrody Pałacu Kryształowego bez pałacu.

Przyjedziemy tu kiedyś jeszcze, bo w końcu nie udało nam się także upolować królika 3D, no i może wtedy Porto objawi nam się w wersji lajtowej a teraz zapraszam na idealny weekend w Porto.

Tropiąc azulejos

Azulejos to obok fado i sardynek jeden z symboli Portugalii. Nie są to zwykłe płytki ceramiczne, to kawał historii państwa i portugalskiej duszy. Namalowane na nich motywy przedstawiają sceny historyczne, religijne, motywy roślinne i geometryczne, a niektóre wzory składają się nawet z kilku tysięcy elementów.

Nie jest pewne skąd wywodzi się nazwa azulejo, jedni dowodzą, że od arabskiego słowa azzelij (mały gładki kamień), inni twierdzą, że od portugalskiego słowa azul oznaczającego kolor niebieski, no i to by się zgadzało, bo w Porto azulejos są przede wszystkim niebieskie.

Pierwsze europejskie azulejos stworzyli w XIII w. Maurowie, którzy zamieszkiwali południe Półwyspu Iberyjskiego. W Portugalii rozsławił je dwa wieki później król Manuel I Szczęśliwy, który podczas podróży do Hiszpanii tak się nimi zafascynował, że postanowił ozdobić azulejos swoją portugalską posiadłość. I tak od ponad pięciuset lat zdobią pałace, kościoły, klasztory, a współcześnie urzędy, budynki mieszkalne a także stacje metra i dworce.

Gdzie wytropiliśmy azulejos?

  • Dworzec kolejowy Sao Bento – historia Portugalii na 20 000 płytkach!
  • Kościół de Sante Ildefonso – to ten z gustownymi żurawiami na backstage
  • Kościół de Sao Laurenco
  • Kościół de Carmelitas
  • Kościół da Trindade
  • Muzeum Miłosierdzia (Museu da Misericordia do Porto) – czerwona ławeczka!

Nasze mieszkanie znajdowało się tuż obok Kaplicy Dusz (Capela das Almas), którą w 1929 roku w całości udekorowano niebieskimi kaflami przedstawiającymi życie św. Franciszka z Asyżu i św. Katarzyny, a to zobowiązuje, więc przez cały weekend uczyliśmy się poprawnie wymawiać słowo ezulejżusz…

Rejs pod sześcioma mostami

Porto powstało na skalistych zboczach doliny rzecznej, dlatego chcąc połączyć oba brzegi rzeki konieczna była budowa imponujących mostów. Fajnie, że można je oglądać nie tylko z lądu, ale także z wodnej perspektywy, wystarczy zejść na nadbrzeże w dzielnicy Ribeira i już siedzi się w łódce. W czasie godzinnego rejsu po rzece Douro płynie się pod sześcioma mostami, każdy z nich jest piękny, ale oczywiście najpiękniejszy w całym mieście jest Luis I.

Ponte Luis I, to dwukondygnacyjny most stalowy, po którym górą jeździ metro, dołem samochody, a piesi mogą się poruszać na obu poziomach. Budowa mostu trwała 5 lat i zakończyła się w 1886 roku, zaprojektował go belgijski inżynier Teofil Seyring, współpracownik Gustawa Eiffela. Całkowita długość to 385 m, waga – 3045 ton.

Ponte da Arrábida ten łukowy most drogowy znajduje się niedaleko ujścia rzeki Douro do Oceanu Atlantyckiego. Jego parametry: długość 493 m, szerokość 26,5 m, wysokość łuku 52 m, maksymalny prześwit nad lustrem wody 70 m. Dlaczego tak szczegółowo o tym piszę? bo to jeden z czterech mostów na świecie, na który można się wspinać! Wobec tego faktu nie pozostaliśmy obojętni, bo pozostałe wspinaczkowe mosty znajdują się dosyć daleko – dwa w Australii i jeden w Nowej Zelandii.

Ponte do Infante został nazwany na cześć Henryka Żeglarza, urodzonego w Porto. Ta najnowsza konstrukcja łukowa, została zbudowana w celu zastąpienia górnego pokładu Ponte Dom Luis I, który został przekształcony w trasę linii metra.

Ponte Maria Pia – żelazny most kolejowy nazwany na cześć królowej Marii Pii Sabaudzkiej, żony króla Ludwika I, został zbudowany w 1877 roku przez firmę Gustawa Eiffela, według projektu Teofila Seyriga. Budowa trwała od 1876 do 1877 roku i było to pierwsze w historii połączenie kolejowe obu brzegów rzeki Douro. Solidna konstrukcja służyła miastu przez 114 lat, aż do roku 1991, kiedy to została zastąpiona przez Ponte de São João. Obecnie nie spełnia żadnej użytecznej funkcji, ale jest obiektem historycznym.

Ponte de São João (Most św. Jana) – nowoczesny most kolejowy, który zastąpił stary i zabytkowy most Marii Pii.

Ponte de Freixo – most drogowy otwarty w 1995 roku jest częścią obwodnicy Porto. W 2011 roku średnio dziennie przez most przejeżdżało 95 000 samochodów.

Wspinaczka na most Arrabida

W 1963 roku most Arrábida (port. góra) był największym betonowym łukiem na świecie, a od 2016 roku stał się jedynym w Europie mostem, po którym można się wspinać. Gdyby komuś nie pasowała ta lokalizacja to może się wybrać na antypody, bo tam na śmiałków czekają dwa mosty w Australii i jeden w Nowej Zelandii. Za jedyne 15 euro można się wspiąć po 262 stopniach i z wysokości 65 m podziwiać widok z jednej strony na ujście rzeki Douro do Oceanu Atlantyckiego a z drugiej na charakterystyczną zabudowę Porto i majaczący na horyzoncie most Ponte Luis I. Zaprawdę powiadam Wam jest to przyjemna i niestresująca przechadzka z przewodnikiem i w uprzęży. Podobno na samej górze, znajdują się dwa pasy ruchu w każdym kierunku, przejście dla pieszych i ścieżka dla rowerzystów a także cztery pięciometrowe rzeźby z brązu, tego nie wiem, bo byłam akurat pod mostem.

Konstrukcja została zaprojektowana przez inżyniera Edgara António de Mesquita Cardoso, urodzonego w Porto w 1913 roku (zm. w 2000 r.), koszt budowy wyniósł 240 milionów escudo (około 1 200 000 EUR w tym czasie). Do budowy wykorzystano 58 700 m3 betonu, 2 250 ton stali oraz dodatkowo 2200 ton stali laminowanej, gwarantującej bezpieczeństwo przy silnych wiatrach. W dniu 22 czerwca 1963 roku most z czterema windami dla pieszych został otwarty. Niestety z czasem windy się popsuły i nikt ich nie naprawił do tej pory, ale zawsze pozostaje wspinaczka…

Polecam tę niestandardową atrakcję w Porto, a dodatkowo organizatorzy za jedyne 3 euro, mogą uwiecznić Waszą wspinaczkę z drona (niestety nie jest to dostępne o każdej godzinie).

Tramwajem nad ocean

Pod kościołem São Francisco wsiadamy do zabytkowego tramwaju nr 1 i jadąc wzdłuż rzeki docieramy do miejsca, gdzie wody Douro łączą się z oceanem. I tak oto piękne portugalskie plaże są w zasięgu tramwaju, autobusu (nr 500) lub 5-kilometrowego spaceru. Ostatni przystanek to Passeio Alegre, ale wysiadamy wcześniej, bo chcemy się przejść promenadą wśród palm i fal rozbijających się o nadbrzeżne skały, bo life is better on the beach…

Atlantyk w Porto jest głośny i spektakularny! To idealna scenografia na sobotnie popołudnie, można tu spędzić kilka godzin nie nudząc się ani sekundy. Na końcu pomostu stoi latarnia morska Felgueiras, sześciokątna, neoklasycystyczna budowla o wysokości 17 m. Została zbudowana w 1886 r., zmodernizowana w 1945 r., zautomatyzowana w 1979 r., a w 2009 r. zakończyła pracę i wysyła już tylko sygnał dźwiękowy.

Księgarnia Lello & Irmao

Inżynier, nauczyciel, polityk, prekursor wprowadzenia betonu zbrojonego w budownictwie cywilnym w Portugalii – Francisco Xavier Esteves zaprojektował budynek na ulicy Rua das Carmelitas 144, który stał się pierwowzorem szkoły magii…

To właśnie te niezwykłe wnętrza w latach 90-tych zainspirowały angielską pisarkę J.K. Rowling do napisania historii Harrego Pottera. Zaiste to niezwykle czarujące miejsce, tylko ten tłum ludzi… miałam wrażenie, że jestem w ulu, a nie w świątyni książek.

Już od samego wejścia ma się wrażenie, że wkraczamy do innego świata. Drewniane, masywne schody z czerwonymi stopniami przypominają wodospad, gotyckie regały na książki, płaskorzeźby pisarzy, rozety, a na suficie ogromny witraż z mottem księgarni: Decus in Labore – W pracy jest honor. To wnętrze naprawdę czaruje!

Księgarnia działa tu nieprzerwanie od 1906 roku, to druga najstarsza księgarnia w Portugalii i od początku istnienia jest w rękach tej samej rodziny. To jedyna księgarnia na świecie, gdzie kupuje się bilet wstępu… W 2016 roku zarejestrowano milion odwiedzających i sprzedano ponad 300 000 książek. Obecny właściciel Jose Manuel Lello zapytany o wyzwania na przyszłość, odpowiedział, że chciałby przekształcić te kilkaset tysięcy osób, które w tej chwili są po prostu odwiedzającymi, w konsumentów książek.

Jeśli kochacie książki, to nie możecie ominąć tego miejsca w swojej wędrówce po Porto!

Do więzienia marsz!

Muzeum Fotografii w Porto znajduje się w XVIII-wiecznym, masywnym budynku. To dość nietypowe miejsce jak na placówkę kulturalną, a wstęp jest bezpłatny… Witajcie w więziennych murach! Dziś nie ma tu skazańców, za to można obejrzeć wystawę zdjęć i sprzętu fotograficznego.

Chociaż zasoby muzealne nie są zbyt imponujące, to oglądanie ich w tych wnętrzach robi wrażenie! I tak przechadzaliśmy się od celi do celi delektując się niczym nie skrępowaną wolnością, a także kolekcją najlepszych zdjęć roku. Żelazne kraty, imponujące wysokie ściany, to idealne miejsce na fotograficzną ekspozycję, ale kiedyś nie było tu tak różowo…

Na pierwszym piętrze w zbiorowych celach przetrzymywani byli więźniowie z niższych sfer, na drugim piętrze były dwie cele dla kobiet, a także pomieszczenia dla mężczyzn nieco lepiej sytuowanych. Piętro trzecie zarezerwowane było dla więźniów z tak zwanych wyższych sfer, cele były pojedyncze i osadzeni mogli liczyć na więcej luzu… Więzienie funkcjonowało tu do 1974 roku, kiedy to w wyniku Rewolucji Goździków obalono dyktaturę Marcela Caetana, następcy Antónia Salazara.

Przeszłość budynku nie odstrasza zwiedzających, chociaż tłumów też nie było…

Prawie wszystkie panoramy Porto

Na miasto położone tak jak Porto można spojrzeć z wysokości. Gdzie można upolować fantastyczne widoki? Oczywiście z mostu Luisa I, z tarasu pod katedrą Sé, wspinając się po 262 stopniach na wieżę Kleryków a także na most Arrabida, z nadbrzeża Vila Nove de Gaia, z ogrodów Pałacu Kryształowego, spacerując stromymi uliczkami Ribeiry, jadąc kolejką linową o nachyleniu 45 stopni… Enjoy!

Chodź na spacer!

Masz wygodne buty? Tak. To chodź się ze mną zgubić w Porto – klimatycznym mieście, które się nie narzuca… Tu, mimo najazdu turystów, życie się po prostu toczy, a pranie wisi na sznurkach…

Kościół św. Franciszka

W temacie kościołów myślałam, że widziałam już wszystko, a jednak…

Oto przepis jak paść na kolana w kościele. Wyślij żeglarzy do Nowego Świata, niech załadują statki złotem po brzegi i… niech szybko wrócą na ojczyzny łono. Tymczasem zorganizuj zastęp rzeźbiarzy, daj im dużo drewna (dużo drewna to znaczy naprawdę dużo drewna a nie tylko dużo drewna), trochę czasu i powiedz, żeby ryli, rzeźbili, dłubali i obrabiali ten naturalny surowiec nie licząc się z kosztami.

Misterne, drewniane zdobienia na kolumnach, ołtarzu, w nawach i na suficie, Drzewo Jozuego, to wszystko pokryte warstwą złota – talha dourada, ot i cała tajemnica.

Bogato zdobiony kościół św. Franciszka nie pełni już roli świątyni, ale za 4 euroski można zobaczyć to niesamowite wnętrze, wejść do podziemnych katakumb, przez szybkę zaglądnąć do ossuarium i zwiedzić tak starą zakrystię jak amen w pacierzu.

Taaaa, kościół Franciszkanów robi wrażenie…

Pałac Giełdy

Kosmopolityczna Sala Narodów, dostojna Sala Obrad, sprawiedliwa Sala Sądów, elegancka Sala Balowa, reprezentacyjna Sala Reprezentacyjna i wreszcie najpiękniejsza Sala Arabska zaprojektowana na wzór i podobieństwo wnętrz pałacu Alhambra w Granadzie. Pałac Giełdy to obowiązkowy punkt programu w Porto, to co kryje się w środku to prawdziwy skarb i eklektyzm w pełnym rozkwicie. Czy ktoś powiedział eklektyzm? Ok, już jestem. Cokolwiek by nie powiedzieć, to widać, że w budynku dawnej giełdy pieniędzy nie brakowało.

Palácio da Bolsa znajduje się obok kościoła św. Franciszka, który był kiedyś częścią klasztoru św. Franciszka założonego w XIII wieku. W 1832 roku, podczas wojen domowych, pożar zniszczył krużganki klasztoru, ale oszczędził kościół. W 1841 roku królowa Maria II podarowała ruiny klasztoru kupcom miejskim, którzy postanowili wykorzystać to miejsce na budowę siedziby Stowarzyszenia Handlowego. Grosza nie żałowali i fantazji im nie brakowało, co widać w bogato zdobionych wnętrzach od podłogi aż po sufit, przez ściany, meble, schody, żyrandole, freski, rzeźby, obrazy…

Money, money, money, must be funny in the rich men’s world…

Casa Oriental, czyli królestwo sardynek

Tuż obok wieży Kleryków znajduje się sklepik Casa Oriental, a w środku same sardynki! Dwa piętra od podłogi aż po sufit wypełnione są kolorowymi puszkami ustawionymi według roczników. Każdy rok informuje co ciekawego się wtedy wydarzyło i kto się urodził. Np. w 1915 roku miało miejsce pierwsze transkontynentalne połączenie telefoniczne i urodziła się Ingrid Bergman, w 1940  – rozpoczęła się „nylonowa” rewolucja w modzie, urodzili się: John Lennon, AlPacino, Pele, w 1963 – Martin Luther King wypowiedział słynne słowa „I had a dream”…, urodzili się Brad Pitt i Johny Depp, w 1974 – miała miejsce Rewolucja Goździków w Portugalii i urodzili się Leonardo diCaprio i Robbie Williams…

Weekend w Porto