Ach, gdyby tak na TEN czas uciec w góry i wrócić jak TO wszystko się skończy?…

Słowo się rzekło i ruszam na podbój Czerwonych Wierchów. Cztery dwutysięczniki w jeden dzień, a suma wysokości zdobytych szczytów to 8319 m. Ciemniak, Krzesanica, Małołączniak, Kopa Kondracka – wspaniale jest wędrować szlakiem po szczytach i patrzeć na wszystko z góry!

O 5.30 nieśmiało stawiam stopę w Dolinie Kościeliskiej i wiem, że czekają mnie cztery godziny tylko pod górę, na szczęście rześka temperatura ułatwia wspinaczkę, a monumentalne skały i piękne krajobrazy powodują, że o 9.15 jestem już na Ciemniaku – pierwszym szczycie Czerwonych Wierchów. Rozglądam się dookoła, mam widok na całe Tatry Zachodnie i część Tatr Wysokich i nie mogę uwierzyć, że jestem tutaj i że tak bezboleśnie udało mi się wspiąć na 2096 m n.p.m.! Ruszam więc granią na podbój kolejnych szczytów, czasami jestem w Polsce, a czasami na Słowacji, maszeruję siodłami, góra-dół-góra-dół… Wszystko wokół zielone, ale już wkrótce wysokogórska darń sit skucina przebarwi się na czerwono-rdzawy kolor, tym samym przypominając skąd pochodzi nazwa Czerwonych Wierchów.

Kolejny szczyt – Krzesanicę, zdobywam w ciągu pół godziny, choć to najwyższy punkt Czerwonych Wierchów (2122 m n.p.m.). To tutaj od północnej strony znajduje się imponująca 200-metrowa ściana spadająca do Mułowego Kotła i to tutaj na szczycie ludzie ustawiają słynne na całe Tatry kamienne kopczyki. Czy wspomniałam o zapierających dech widokach?

OK, teraz Litworowym Siodłem idę na Małołączniaka (2104 m n.p.m.), jego nazwa wywodzi się z Doliny Małej Łąki, nad którą się znajduje, a poza tym… rozpieszcza widokami na Krywań, Świnicę, Kasprowy Wierch, Kopę Kondracką, Gerlach, Rysy, Giewoncik i oczywiście całą resztę nierozpoznanych (na razie) przeze mnie szczytów.

To jeszcze nie koniec, choć to ostatnie wzniesienie Czerwonych Wierchów – Kopa Kondracka (2005 m n.p.m.). Wierzchołek zdobywam szybko i znów delektuję się najpiękniejszym widokiem w całych Taterkach.

Kiry – Dolina Kościeliska – Ciemniak – Krzesanica – Małołączniak – Kopa Kondracka – Małołączniak – Krzesanica – Ciemniak – Dolina Kościeliska – Kiry – suma zdobytych szczytów to 14 633 m, prawie 1500 m w pionie i ponad 22 kilometry w nogach. Pykło jak nic, taki to wyszedł mi ekspres po grani.

Tatry. Ja tu jeszcze wrócę…, bo jak napisał Jan Sztaudynger: Skądkolwiek wieje wiatr zawsze ma zapach Tatr.

A dla tych co zdobywają szczyty za Oceanem: The mountains are calling and I must go (John Muir).

Zielone Czerwone Wierchy