Jak ja kocham tę robotę! Bladym świtem siadam za kierownicą i wykręcam ponad 500 km w ciągu trzynastu godzin i po co? Dla siedmiu budynków i jednej czynnej fabryki (ale o tym później); pewnie dalej bym jechała gdyby mnie noc nie zastała…

Świętokrzyskie skutecznie zaraziło mnie pałacowo-zamkową chorobą dlatego postanowiłam odkryć w tym temacie – Opolszczyznę. Powiem Wam, że dużo to za mało powiedziane. Miłośnicy dworskiego życia i fani urbexu oszaleją z radości, bo zamków, pałaców, dworów w granicach obecnego województwa opolskiego jest około 200 (słownie: dwustu)…

Pałac w Kopicach – pałac na wodzie

Takie historie jak ta zdarzają się tylko w bajkach, a jednak ta wydarzyła się naprawdę.

15 listopada 1858 roku w wieku 16 lat, Joanna z domu Gryzik została żoną hrabiego Hansa Ulricha von Schaffgotsch. I coż w tym dziwnego, że kobieta poślubiła mężczyznę? A no to, że Joanna pochodziła z biednej rodziny, jej ojciec był robotnikiem a matka służącą u śląskiego potentata przemysłowego, króla cynku – Karola Goduli. Gdy miała 3 lata zmarł jej tata, więc matka zabierała ją ze sobą do pracy, do domu Karola, który tak polubił Joasię, że postanowił się nią zaopiekować. Zapewnił jej wykształcenie a pod koniec życia zapisał w testamencie prawie cały swój majątek. I tu znowu może nie byłoby w tym nic dziwnego, ale w dniu śmierci magnata Joanna miała 6 lat i odziedziczyła: 4 kopalnie galmanu, 6 kopalni węgla, 4 majątki ziemskie – Szombierki, Orzegów, Bobrek, Bujaków – łącznie ponad 40 tysięcy hektarów pól i lasów… A co na to rodzina Goduli? Oczywiście próbowała obalić testament, więc ze względów bezpieczeństwa wywieziono dziewczynkę do klasztoru Urszulanek we Wrocławiu. Po zakończeniu nauki, Joanna zamieszkała w domu Maksymiliana Schefflera, przyjaciela i doradcy Goduli i tam prawdopodobnie poznała swojego przyszłego męża hrabiego Hansa Ulricha von Schaffgotsch – potomka znakomitego arystokratycznego rodu, ale raczej niemajętnego. Choć mariaż był planowany, to okazał się bardzo udany, byli nie tylko bogatą, ale też piękną i zgodną parą, przeżyli ze sobą szczęśliwie 50 lat, mieli czworo dzieci i całe życie pomagali biednym, sierotom, bezdomnym i pokrzywdzonym.

Joanna Schaffgotsch nie tylko utrzymała majątek Goduli, ale też wielokrotnie go powiększyła. Słynęła także z filantropii, fundując szkoły, sierocińce i ochronki. Zmarła 21 czerwca 1910 roku w swojej rezydencji w Kopicach, pochowano ją w mauzoleum rodzinnym obok miejscowego kościoła.

Oto i cała historia śląskiego Kopciuszka. Takie rzeczy jak ta zdarzają się tylko w bajkach, a jednak ta wydarzyła się naprawdę. Joanna z domu Gryzik, urodziła się w Porębie (obecna dzielnica Zabrza), pochodziła z biednej śląskiej rodziny, a została dziedziczką ogromnego majątku i hrabianką.

Po ślubie małżonkowie kupili Kopice i przebudowali tamtejszy pałac, czyniąc go jedną z najwspanialszych rezydencji na Śląsku.

Pałac w Pławniowicach

Pałac w Pławniowicach wygląda jak z bajki! Te kolory i jeszcze ta jesienna sceneria… To jeden z tych zabytków, który nie ma pasjonującej historii, tajemnic i białych dam, ale ma Dom Kawalera i ogród jak malowany.

Wcześnie rano nie było tu nikogo, spacerowałam po alejkach i cieszyłam się wspaniałym widokiem; czerwone ceglane mury z mnogością kamiennych detali perfekcyjnie współgrają ze starannie dobranymi roślinami w parku, całość wygląda bardzo romantycznie i myślę, że każda pora roku dostarcza tu niezapomnianych wrażeń, ale jesień w szczególności. Oto przepis na ogród pełen kolorów przez cały rok, weź i sadź: cypryśnik błotny, miłorząb dwuklapowy, sosnę żółtą, buk purpurowy, klon srebrzysty, dąb żółtolistny, dąb czerwonolistny, tulipanowca, platana oraz różaneczniki, azalie i magnolie w duuużej ilości.

Piękny pałac, wybudowano w latach 1882 -85 na zlecenie hrabiego i magnata finansowego Franciszka II von Ballestrem. Projektantem i wykonawcą całego obiektu był mistrz budowlany Konstantin Heidenreich z Kopic, ten sam, który razem z architektem Karlem Luedecke współtworzył w/w bajkowy pałac na wodzie. Hrabia Ballestrem zapisał w swoich dziennikach, że Schaffgotschowie często bywali u niego w Pławniowicach….

Dom Kawalera

Tak zwany Kavalier Haus wzniesiony został ówczesnym zwyczajem obok pałacu. Pierwotnie był on przeznaczony dla Leona Ballestrema, najstarszego syna hrabiego Franciszka, który mieszkał tu do 1902 roku, później było to lokum dla gości. W dolnej kondygnacji mieściły się również mieszkania dla służby, powozownia oraz garaż dla samochodu hrabiego Franciszka – Mercedes Benz, natürlich. Piętrowy budynek Domu Kawalera, podobnie jak sam pałac jest budowlą eklektyczną, czyli mieszającą różne style.

Ballestremowie

Kim był arystokratyczny ród Ballestrem? Pochodzili z północnych Włoch, jeden z jej przedstawicieli służył w wojsku pruskim a po zakończeniu wojny między Habsburgami i Hohenzollernami pozostał na Śląsku i ożenił się z późniejszą właścicielką Pławniowic.

Zwiedzanie

Pałac można zwiedzać w środku, ale niezbyt często, więc najlepiej zapoznać się wcześniej z regulaminem na stronie www.palac.plawniowice.pl.

Zamek w Rogowie Opolskim

Zamek w Rogowie Opolskim był pięciokrotnie przebudowywany i czterokrotnie rozbudowywany, jak przyjechałam go sobie obejrzeć też trwały prace remontowe, wymieniano orurowanie w ziemi, coś się działo na dachu, tak to jest już z zamkami, robota na okrągło. Ale jedno się nie zmieniło, zamek dalej stoi na wysokiej nadodrzańskiej skarpie w pięknym ogrodzie w stylu angielskim.

Zabytkowy park mimo niewielkich rozmiarów jest bardzo urozmaicony, składa się z kilku poziomów, na które prowadzą tarasowe schody z ciekawym lawabo, na murze oporowym usadowiły się neobarokowe rzeźby przedstawiające Trzech wojowników i Dwóch myśliwych z upolowanym odyńcem, a portal w ogrodzeniu zdobią płaskorzeźby przedstawiające ptactwo domowe.

Do spaceru po alejkach zachęca mnie pomrukiwanie starych drzew, wśród których rozpoznaję dęby, miłorząb japoński, tulipanowce i platany, niektóre pnie mają trzy metry w obwodzie i szumią na 30 metrach. Ach i te jesienne kolory…

Zamek w Niemodlinie

Zamek w Niemodlinie jest OGROMNY i jest to kawał historii Śląska. Nie spodziewałam się takiej budowli chociaż… oglądałam film Jasminum. Wielokrotnie niszczony, palony, podbijany i odbudowywany stoi tu nadal i skrywa wiele tajemnic, każda cegła, każdy fragment muru to jakaś osobna opowieść, o Białej Damie, o ciotce Elżbiecie, o tunelu pod Niemodlinem, o rozpustnych mnichach… Ale zanim wejdzie się na dziedziniec trzeba przejść po kamiennym moście i przywitać się ze świętymi: Wendelinem, Florianem, Antonim i Nepomucenem.

Zamek w Niemodlinie ma ponad 700 lat i jest jednym z największych w Polsce, czteroskrzydłowy, z renesansowym dziedzińcem pośrodku i arkadowymi krużgankami, ma 86 komnat, kaplicę z kryptami, podziemne tunele i lochy. Został wzniesiony na polecenie księcia Bolesława I w roku 1313 celem obrony ziem opolskich. W XV wieku zniszczyli go husyci, potem pożar (1552), ucierpiał też w czasie wojny trzydziestoletniej (1643).

Do 1532 roku był własnością śląskich książąt piastowskich a kolejnymi jego właścicielami były arystokratyczne rody niemieckie: Hohenzollern, Lagau, Puckler, Promnitz, w styczniu 1779 roku dobra niemodlińskie stały się własnością morawskiego rodu Praschmów – hrabia Fryderyk Leopold von Praschma jako ostatni opuścił to miejsce w pamiętnym 1945 roku.

Na przestrzeni wieków gotycką budowlę przebudowano na renesansową a w XVIII wieku odnowiono w stylu barokowym. Do dzisiaj w niektórych pomieszczeniach zachowały się stiuki, drewniane kasetonowe sufity, renesansowy kominek…

Jan Jakub Kolski w 2006 roku nakręcił tu uroczy poetycki film Jasminum, gdzie obok Gajosa i Lindy, zapachy odgrywają szczególną rolę. Magiczna sceneria zamczyska i podziemi doskonale nadawała się na scenerię starego klasztoru, gdzie mieszkali mnisi pachnący Czereśnią, Czeremchą i Śliwą…

To wyjątkowy zamek i mimo nieustającego remontu można go zwiedzać, choć nie ma tu wymuskanych komnat, unikatowych mebli i imponujących żyrandoli, ale jest magia miejsca a po parku czasami hasają daniele…

Zamek w Mosznej

…a właściwie pałac, bo zamek to samodzielny budynek ze średniowiecza łączący funkcję obronną z mieszkaniową. Jedni zachwycają się nim, inni mówią, że to kitsch. Tak, czy siak, jest bardzo oryginalny ze swoimi 99 wieżami i wieżyczkami i niezwykłym pomieszaniem stylów architektonicznych. Spragnieni całej historii rezydencji rodu Tiele-Winckler mogą przeczytać ją u źródła, reszta za mną, bo mamy do zwiedzenie 8 000 m2, 365 pokoi i ponad 100-hektarowy park. Żartowałam…

Zamek w Mosznej zbudowano w iście ekspresowym tempie, 3 lata na tamte czasy to było zadziwiające osiągnięcie. Jak to możliwe? Pomógł mi diabeł – odparł hrabia Franz Hubert Tiele-Winckler – pomysłodawca i sponsor wystawienia zamku z kamienia. A jak było naprawdę? Ciekawą historię o… piekielnej windzie przeczytałam, no cóż, w kwartalniku Dźwig. Połknięcie tego artykułu zajęło mi jakieś 3-4 minuty, ale szczękę do tej pory zbieram z podłogi… I co, diabeł czuwa?? a może raczej i kto tu straszy…

***

Tiele-Winckler, z prostej rodziny górniczej, stali się posiadaczami ogromnego majątku składającego z wiosek i kopalń, byli także współzałożycielami miasta Katowice.

Zamek w Głogówku

No cóż, mogę tylko żałować, że po zamku w Głogówku nie oprowadzał mnie jego nieformalny opiekun i kustosz w jednej osobie – Pan Longin, tajemniczy straszy pan z laską… Może za późno przyjechałam, to był ostatni zamek na mojej ekspresowej trasie po Opolszczyźnie, a może tak miało być, bo wcześniej miałam szczęście zobaczyć od środka miejsce, którego nie zobaczyłabym gdybym nie pojechała najpierw do Pławniowic a potem TAM… Dlatego no complains i przechodzę przez świeżo odnowioną potężną bramę, którą zdobią renesansowe płaskorzeźby z herbarzem rodziny Oppersdorffów, panów na zamku od 1561 do 1945 roku.

Wchodzę na dziedziniec łączący zamek górny (w opłakanym stanie) i dolny (w trakcie remontu), całość wygląda imponująco, ale roboty to tu jest od groma…

Do Głogówka przyjechałam, bo to jedyne miejsce w Polsce, które nawiedził Beethoven. Ze swoim mecenasem, Karolem Lichnowskim, odwiedzał jego pałace na Śląsku, a ponieważ wszyscy arystokraci znają się dobrze, więc przy okazji obaj panowie wybrali się do Franciszka Oppersdorffa. To tutaj na zamku w 1806 r. genialny kompozytor napisał IV Symfonię B-dur opus 6, ocalał nawet klawesyn na którym grywał, ale obecnie instrument przebywa na emigracji w muzeum w Pszczynie.

Podobno Beethoven „wywiózł” z stąd fenomenalnego Johanna Sedlatzka, nazywanego „Paganinim fletu”, swojego późniejszego przyjaciela, który uczestniczył w prawykonaniu IX Symfonii w Wiedniu.

Głogówek był też przez dwa miesiące stolicą Polski…

W 1655 roku na zamku w Głogówku przebywał król Jan Kazimierz, który schronił się tutaj wraz z dworem (1800 osób!) przed najazdem szwedzkim. Pan na zamku, Franciszek Euzebiusz Oppersdorff, goszcząc rodzinę królewską, odwdzięczył się w ten sposób za schronienie jakie udzielił jego rodzinie król Władysław IV na Wawelu i w Niepołomicach w czasie wojny trzydziestoletniej. Pomoc Oppersdorffów była nieoceniona, ponieważ żaden kraj nie życzył sobie obecności polskiego monarchy z obawy przed odwetem Szwedów. Król przebywał w Głogówku 2 miesiące wysyłając poselstwa do wielu państw europejskich z prośbą o pomoc, później udał się stąd na Spisz do zamku w Lubowli. Za udzieloną gościnę król podarował właścicielowi Głogówka 3 wspaniałe rumaki… Hmmmm, no nie wiem, nie wiem, ale chyba trochę mało jak na parę królewską + 1800 osób dworu przez 60 dni….

Opolszczyzna! Zamki i pałace