Konfitowane kacze udka w sosie balsamiczno – miodowym

Jakimś cudem piękne ptasie nóżki wylądowały na moim kuchennym stole. Upps! Houston mamy problem? No raczej, NIE, bo przepis na konfitowane kacze udka już dawno czekał, aby wyrwać mnie z zimowej hibernacji. Oj, będzie się dzisiaj działo w mojej Hell’s Kitchen.

Etap pierwszy: moczenie w solance

Jeśli chodzi o konfitowanie, to jest to sposób konserwowania mięsa polegający na długotrwałym marynowaniu w soli a następnie na powolnym gotowaniu go w tłuszczu (w tym wypadku gęsim) i musi go być tyle, aby przykrywał wszystkie składniki. Idąc tym tropem na początek zafundowałam udkom 24 godzinną kąpiel w solance. Takie kacze SPA. Solanka wnikając głęboko w strukturę mięsa sprawia, że włókna mięsa wchłaniają dużo wody i dzięki temu zatrzymują płyny podczas pieczenia a potrawa jest idealnie miękka i soczysta, po prostu palce lizać. Przygotowanie solanki jest banalne: w litrze wody rozpuszczamy 2 czubate łyżki soli i gotowe. Do tak przygotowanego roztworu wkładamy nasze ptasie nóżki i w czasie leżakowania kilka razy obracamy.

Etap drugi: gotowanie

Przed gotowaniem mięso należy dokładnie osuszyć ręcznikiem papierowym. Następnie wlać gęsi tłuszcz do garnka z grubym dnem, włożyć kacze udka i gotować pod przykryciem na minimalnym gazie przez ok. 2 i 1/2 do 3 godzin. Po tym czasie przełożyć do piekarnika, włączyć funkcję grill i piec około 15 minut, aby skórka była chrupiąca. Ugotowani? Ja też. I am ready to eat.

Składniki

  • 4 kacze udka
  • pół główki czosnku
  • 1 litr gęsiego tłuszczu
  • sól, pieprz

Sos balsamiczno – miodowy

  • 4 łyżki octu balsamicznego
  • 1 łyżka sosu sojowego
  • 1 łyżka miodu

Składniki dokładnie wymieszać w miseczce, wlać na patelnię i gotować około 10 minut, aż lekko zgęstnieje.

Wszystkiego smacznego!

Zdjęcia robiłam tradycyjnie iPhone’m, bez żadnej ściemy, chociaż naczytałam się ostatnio jak zrobić je efektowniej. Jednak postanowiłam, że nie będę używać kleju, tektury ani oleju silnikowego… Ani żelazka, żeby buchająca para pokazała potrawę bardziej apetycznie i świeżo, chociaż ta nowa funkcja żelazka bardzo mi się podoba. A pamiętacie moje pankejki? Polałam je syropem klonowym. Prawdziwym. A mogłam użyć oleju silnikowego… który nie wsiąka w naleśnikowe ciasto tak szybko. Dodałam także naturalnej śmietany, a nie pianki do golenia, w końcu chciałam zjeść te pankejki a nie ogolić się! Podobno owoce morza wyglądają bardziej świeżo, gdy posmaruje się je gliceryną. Nie wiem, nigdy ich nie przyrządzałam w taki sposób. Jeśli chodzi o dobrze dopieczone mięso, to ja nie używam pasty do butów. Zdziwieni?! A jednak. W reklamowych zdjęciach jedzenia dla mięsożerców często stosuje się tę technikę, bo ładne ślady rusztu uzyskuje się po pomalowaniu mięsa pastą do butów. Jeśli lubicie lody, to te na zdjęciach często są zastępowane ziemniaczanym puree i barwnikami. A na koniec piękne, świeże owocowe owoce. Błyszczące. Lśniące, po prostu mniam. Kulinarni fotografowie używają lakieru do włosów, aby tak wyglądały.

Konfitowane kacze udka w sosie balsamiczno – miodowym