Jeśli termometr za oknem wskazuje ponad 30 stopni to czas zaszyć się w cieniu drzewa i to najlepiej nie jednego! Ale gdzie??! W gęstych Lasach Tynieckich jest szansa na przeżycie w takim upale, chociaż do pokonania będzie 9 kilometrowa pętla dookoła Opactwa Benedyktyńskiego (to nagroda, czy pokuta?).

Zielony szlak, nazywany Ścieżką Siedmiu Wzgórz, obfituje w szerokie panoramy z kilku punktów widokowych, więc trasa zapowiada się ciekawie (jednak nagroda).

Naszą mikro wycieczkę zaczynamy pod opactwem i przez kilkaset metrów idziemy wzdłuż Wisły a następnie wałem przeciwpowodziowym i choć słońce tu mocno przygrzewa, to widok zielonej puszczy na horyzoncie daje nadzieję na ochłodę. Wchodzimy do środka lasu i od razu mamy pod górkę, bo na wysokości 280 m n.p.m. znajduje się Grodzisko z okresu kultury łużyckiej, czyli jakieś 500 lat p.n.e. Miłośnicy archeologii od razu dostrzegą tu ślady obwałowań i być może zainteresuje ich również informacja, że w okolicy natrafiono na szkielet kota pochodzący z II wieku p.n.e. Prakot – Felis silvestris f. catus L. został prawdopodobnie przywieziony na ziemie polskie przez Celtów – dumnych wojowników z południowych Niemiec.

Na szlaku natrafimy również na nieczynne kamieniołomy, schrony jaskiniowe oraz rezerwat rzadkich motyli. Te ostatnie chyba działają w ukryciu, bo tylko kilka płochliwych osobników zaprezentowało się na różowo-fioletowych łąkach kwietnych. Ciekawych informacji dostarcza również ptasi budzik, czyli tablica informująca, o której godzinie rozpocznie się poranne śpiewanie. Ptasia wokaliza, to na pewno przyjemny odgłos za oknem, ale nie bladym świtem! Jednak gdybym kiedyś zechciała o godzinie 3.20 posłuchać świergotka, to o 3.15 obudzi mnie kos.

W Lasach Tynieckich (na Dużej Kowodrzy) znajduje się miejsce upamiętniające zamordowanie około 500 Żydów przez Niemców w czasie masowych wysiedleń w 1942 roku, tuż obok wybudowano ołtarz i kapliczkę z polową Ave Marią.

Normalnie trasa ta jest do pokonania w 2 – 3 godziny, ale nie z naszym powsinogą, który nie odrywając nosa od ziemi wciągał wszystkie nowe zapachy. Tak zaopatrzony przybył do domu, zjadł obiad i padł na sześć godzin. Ot pieskie życie.

Lasy Tynieckie, to miejsce, gdzie można delektować się spacerem w ciszy i bez tłumów – taki pieszy eremicki relaks.

***

A jak się tam dostać? Autobusem miejskim, bo Tyniec leży w granicach Krakowa, samochodem (parking przy klasztorze), rowerem po wałach wiślanych a w sezonie letnim tramwajem wodnym. Od lipca do września, pomiędzy Piekarami a Tyńcem, uruchomiona jest dla pieszych i rowerzystów bezpłatna przeprawa promowa.

Lasy Tynieckie