To będzie niezwykła historia tureckiego emigranta. Osman Kalin, bo o nim tu mowa, jak wielu jego rodaków wyjechał ze środkowej Anatolii w 1963 roku, aby szukać lepszego życia. Podróżował przez Austrię, Stuttgart i Mannheim, aby wreszcie osiedlić się w Berlinie. Początkowo w dzielnicy Spandau a potem w kolorowym, hippisowskim Kreuzbergu. W 1980 roku sprowadził tu swoją żonę Hatice i swoje dzieci. Jeden z wielu emigrantów, ale jedyny w tym co zrobił. Opowiem Wam jego historię.

Wszystko zaczęło się w czasie zimnej wojny, kiedy to Berlin został podzielony i rozdzielony. W czasie budowy pewnego odcinka Muru, robotnicy, aby zaoszczędzić na materiale budowlanym, zamiast po łuku, jak prowadziła granica, zbudowali mur prosto. W ten oto sposób pozostał mały skrawek ziemi, fizycznie zlokalizowany w East Berlin, ale oficjalnie należący do West Berlin. Kiedy Kalin zobaczył ten bezużyteczny kawałek ziemi, który powoli stawał się okolicznym składowiskiem starych mebli, sprzętu agd i różnego rodzaju śmieci, postanowił uporządkować go i założyć ogródek warzywny. Chociaż Niemcy Wschodni pozwolili mu korzystać z tej ziemi, to raz na jakiś czas przeprowadzali lotne kontrole sprawdzając, czy czasem nie majstruje tam jakiegoś podkopu do zachodniej części Berlina. Osman, aby udobruchać pograniczników zawsze wręczał im warzywa z własnego ogródka. Kalin nie tylko uprawiał ziemię, ale postanowił wybudować domek wokół rosnącego tu drzewa. Jako budulec wykorzystał wyrzucone meble i różnego rodzaju sprzęty. Recyclingował wszystko. Dzisiaj ten unikatowy domek w zakręconym tureckim stylu stał się ikoną i przyciąga wszystkich tych, którzy chodzą po nieutartych szlakach. Ale to jeszcze nie koniec tej historii. Po upadku Muru, władze zjednoczonego Berlina chciały wybudować tu drogę a to oznaczało wyburzenie budynku. Jednak nasz Turek postanowił walczyć a po jego stronie stanęli okoliczni mieszkańcy i pobliski kościół.

Dzisiaj Kalin ma 91 lat i nadal mieszka w tzw. Little Istambul, odwiedzają go wnuki i jest bardzo szczęśliwym człowiekiem. Ten malutki mężczyzna, jest Wielki, bo stworzył niesamowitą historię. „Bauhaus an der Mauer“, treehouse, domek na murze, albo Guerilla Garden – teraz otoczony ze wszystkich stron ulicami i blokami, stanowi oazę w miejskiej dżungli. Ten zielony trójkąt trwa nadal jako wspomnienie minionej epoki i zwycięstwa jednego człowieka. Niemcy Wschodni nadali mu nawet adres: Bethaniendamm Nr. 0, Berlin 10997. Zameldujcie się tam koniecznie w czasie wizyty w Berlinie, bo takie historie tworzą klimat całej podróży.

PS.

Niektórzy mieszkańcy pamiętają, że słoneczniki w jego Guerilla Garden były tak wysokie, że wystawały ponad Mur…

Alternative Berlin or Guerrilla Garden / cz. I