Jazda po Transfogaraskiej Trasie (rum. Transfăgărășan) to nie jest przeciętna podróż. Tak, jest WIELE zakrętów, a dokładnie 116 i chociaż to wąska, dwupasmowa „arteria” z minimalnymi poboczami, to jedzie się całkiem dobrze (należy unikać weekendów).
Budowana w latach 1970-1974 i poprowadzona pomiędzy dwoma najwyższymi szczytami Rumunii – Moldovenau (2544 m n.p.m) i Negoiu (2535 m n.p.m.) miała zapewnić rumuńskiemu wojsku szybki transfer przez góry Fogaraskie w przypadku inwazji Sowietów. Jednak tak na prawdę był to pokaz wielkości chorego na manię wielkości Ceausescu. Jakie znaczenie może mieć droga, która ze względu na warunki atmosferyczne, czynna jest tylko przez cztery miesiące w roku, od czerwca do października? Bez względu na powód budowy, jest to jedyna w swoim rodzaju droga, która aż prosi się o przejechanie.
Przez długie lata była stosunkowo nieznana, dopóki brytyjski program telewizyjny Top Gear BBC nie ogłosił jej „Najlepszą drogą do jazdy na świecie”. DN7C bez wątpienia pozostawia po sobie niezapomniane wrażenia.
Transfăgărășan w liczbach
- droga ma długość 150 km, ale ten „właściwy” odcinek liczy 90 km
- szczyt trasy przebiega na wysokości 2042 m n.p.m.
- po drodze jest kilkaset mostów, tuneli i wiaduktów
- do budowy zużyto 6 mln dynamitu
- znajduje się tu najdłuższy tunel drogowy (888 m) i największe sztuczne jezioro w Rumunii
Atrakcje po drodze
Główną atrakcją tej malowniczej drogi jest sama droga, ale poza górami i zakrętami jest kilka interesujących przystanków, na których warto się zatrzymać. Jest wodospad, trzy jeziora, a także zamek słynnego Vlada Palownika vel Drakuli (aby się do niego dostać trzeba pokonać 1480 schodów).
Ogromne wrażenie robi przejazd przez koronę zapory na rzece Ardżesz (rum. Argeș). To arcydzieło inżynierii z fascynującą tajemnicą. Podobno na wypadek pęknięcia zapory w okolicznych górach ukryto wiele lasek dynamitu, których eksplozja spowoduje odpadnięcie skał i powstanie swego rodzaju tamy zastępczej chroniącej przed zalaniem niżej położone obszary. Z jednej strony wspaniałe widoki na sztuczny zbiornik – jezioro Vidraru, a z drugiej porośnięte drzewami góry i doliny. Coś pięknego!
Niedźwiedzie brunatne
Rumunia to kraj, który może pochwalić się największą liczbą niedźwiedzi brunatnych w całej UE. Według najnowszych szacunków żyje tu około 6500 – 7200 osobników, które zajmują dużą część Karpat i Podkarpacia. Słyszeliśmy, że często można je spotkać na Transfogaraskiej Trasie, ale słyszeć, a widzieć to co innego. Pierwszy „miś” zaskoczył nas wychodząc zza zakrętu (a niby skąd miał wyjść na Transfogaraskiej ??), potem zobaczyliśmy matkę z dwoma tłukącymi się maluchami (standardowa procedura wśród rodzeństwa), a ostatni wylegiwał się po prostu na poboczu bacznie przyglądając się nadjeżdżającym samochodom (może mierzył natężenie ruchu?).
Zwierzęta obserwowane w naturze to niezapomniane przeżycie, niestety także i one mają coraz mniej miejsca dla siebie na tym porąbanym świecie.
Wolne wnioski
Wnioski są takie, że jeśli ktoś jeszcze myśli o Rumunii stereotypami z lat 80-tych, to najwyższy czas z tym skończyć. To piękny kraj pełen atrakcji i nasza tygodniowa objazdówka to udowodniła. Zdobyliśmy Kanion Siedmiu Drabin, bez wątpienia zauroczyło na Sibiu, nie zawiódł street art w Bukareszcie, na widok zamku Peleš opadła (nie wypadła) nam szczęka, Braszów powitał nas tanecznie na Międzynarodowym Festiwalu Kultury Romskiej, próbowaliśmy także sforsować zamek Drakuli w Bran, ale poddaliśmy sie na widok tłumów, nie wystarczyło czasu na wędrówkę do schroniska Postavaru. Tydzień w Rumunii to za mało!